Trener to nie liczydło

Trener to nie liczydło – nie jestem kalkulatorem :).

Liczenie nie jest tak istotne.

Matematykę każdy zna, na nic się to przyda osobie początkującej, która przychodzi na siłownię, nie zwiększy jej świadomości, nie wpłynie na jej życie codzienne, które jest „nafaszerowane” złymi nawykami żywieniowymi, ale przede wszystkim ruchowymi. Krótko co do nawyków ruchowych. Ich geneza jest zbyt rozbudowana, żebym teraz to opisał. Przykładowo wystarczy mocna trauma z dzieciństwa i dana struktura w ciele może wyglądać, tak jak wygląda i trening może nie mieć zbyt dużego wpływu na ten stan, który po prostu będzie powracał. Bardzo często wizyty u psychoterapeuty mogą rozwiązać problem i nagle na treningu sytuacja się poprawia. Znam dużo takich przypadków.

Wracając do tytułu, oczywiście, żebym nie został źle zrozumiany. Ilość serii, powtórzeń, obciążenie, czas przerwy, tempo ćwiczeń, są to filary podczas treningu oporowego i nie tylko. Natomiast post jest nie o tym:).

Co robię jako trener:

  • Sprawiam, że osoba trenująca czuje się komfortowo w nowym dla siebie miejscu – czyli najczęściej na salitreningowej,
  • Używam metafor i porównań, żeby wytłumaczyć trudne rzeczy w prosty sposób 🙂 ,
  • Aktywizuje elementy w ciele, które są „uśpione”, sposobami od neurologicznych (wzrok, układ przedsionkowy), po łopatologiczne 🙂 ,
  • Zwracam uwagę na aspekty biomechaniczne (np. jak pracuje łopatka względem odcinka piersiowego kręgosłupa, stawu ramiennego i szyi),
  • W momencie potrzeby reaguje na sytuacje „losowe/kryzysowe”,
  • Dobieram ćwiczenia do danej budowy ciała,
  • Dobieram ćwiczenia względem gorszych/lepszych dni (autoregulacja),
  • Dobieram ćwiczenia względem objawów ze strony aparatu ruchu,
  • Dobieram ćwiczenia względem stanu zdrowia np. nadciśnienie i / lub niedoczynność tarczycy,
  • Odsyłam do innych specjalistów, gdy widzę do tego wskazanie, (najczęściej do dietetyka)
  • Wspieram w procesie zmiany stylu życia,
  • Doceniam za efekty,
  • Wyrażam empatię,
  • Sprawiam, że dzień staje się lepszy :),
  • Nie sugeruje rozwiązań – są z perspektywy mojej, a nie osoby, która ze mną trenuje,
  • Odwołuje trening gdy widzę, że ktoś ma za dużo na głowie, plus stan zdrowia tego wymaga,
  • Nie nadużywam słowa MUSISZ – nic nie musisz :),
  • Nie używam pustych sloganów typu „100% albo nic „,
  • „Hamuje”, gdy ktoś robi/chce za dużo,
  • „Przyspieszam”, gdy ktoś robi za mało,
  • Pomagam w samodyscyplinie,

Powyższa lista to część mojej pracy codziennej, oczywiście nie jest wyczerpana :).

Warto wspomnieć krótko o celach. Każdy ma inny cel, pomagam określać te prawdziwe cele, żeby ich realizacja była możliwa. Cel w stylu chcę schudnąć, albo chcę nabrać masy mięśniowej, to nie są cele. To są puste slogany, które podpowiada nam nasze Ego. Prawdziwe cele znajdują się gdzieś indziej, odpowiednia rozmowa nakierowuje na nie.

Do niektórych celów niezbędny jest zespół ludzi (np. trener, dietetyk, fizjoterapeuta).

Każdy z nas jest inny. Każdy ma inną historię.

Trenujmy jakościowo i świadomie.

Zapisz się do newslettera i pobierz darmowy e-book ,,Jak zbudować swój cel”:

Scroll to Top